sobota, 8 marca 2014

TOP7: Filmy o superbohaterach

Niniejszym postem zaczynam miejmy-nadzieję-dłuższy cykl TOP7. Siódemka jest ponoć liczbą szczęśliwą, idealną, wyjątkową itp., dlatego się nadaje, poza tym nie jest klasyczną czy też standardową piątką lub dziesiątką. Na pierwszy ogień idzie "TOP7 filmów superbohaterskich" - nie da się ukryć, że zainspirowała mnie do tego Oceansoul, zamieszczając na swoim blogu TOP5 takowych. Nie przedłużając wstępu, oto moje TOP7 wspomnianych produkcji.


Miejsce 7: "Batman: Under the Red Hood"


W znakomitej większości wszelkich TOP-ów filmów superbohaterskich wysokie miejsce zajmują "Batmany" Nolana - głównie "Mroczny rycerz". Nie twierdzę, że wspomniane obrazy są złe ("Begining" bardzo lubię, aczkolwiek "Dark Knight" jest za długi, a "Dark Knight Rises" pełny nielogiczności i głupot), ale z produkcji o Człowieku-Nietoperzu dużo bardziej lubię animowany "Under The Red Hood". Mieści on w sobie cały nolanowski mrok, a przy tym jest bardziej "kozacki" jeśli chodzi o walki. No i dodatkowo zawiera on najlepszego ze wszystkich Jokerów, łączącego psychopatyzm Ledgera i komizm Hamila. Obejrzyjcie, a może i u was nolanowskie "Batmany" znajdą się "W Cieniu Czerwonego Kaptura".

Miejsce 6: "X-Men Origin: Wolverine"


Jeden z najbardziej krytykowanych filmów superbohaterskich, ale mi się akurat podobał. Zarzucano mu: płytką psychologię głównego bohatera, zbytnie nastawienie na akcję i nieobecność żadnego fajnego mutanta. Ja mógłbym odpowiedzieć: jakby w poprzednich "X-menach" psychologia była rozbudowana, filmy superbohaterskie właściwie oglądam dla akcji i dobrze, że dano starej ekipie odpocząć. Tak więc zasłużone miejsce w TOP7 i szkoda, że kontynuacja była tak bardzo denna.

Miejsce 5: "Justice League: Crisis on Two Earths"


Film animowany, w pierwotnym założeniu mający podobno łączyć serialową "Justice League" z kontynuującą ją "Justice League Unlimited". To jednak tylko ciekawostka, niemająca wpływu na bardzo pozytywny odbiór całości. Poza wspaniałą animacją uwagę przykuwają kreacje Batmana i będącego jego odpowiednikiem z równoległej rzeczywistości Owlmana. Ten pierwszy jest tutaj zdecydowanie mroczniejszy i bardziej ludzki niż zwykle, natomiast nihilizm drugiego jest wręcz magnetyzujący. Nie widzieć tego filmu to już błąd.

Miejsce 4: "Captain America: The First Avenger"


Obecność tego filmu tutaj jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Przed premierą nie dawałem mu większych szans, gość walczący za prawdę, sprawiedliwość i amerykański sen mnie nie obchodził. Jednak gdy go zobaczyłem, miałem wielką przyjemność się pozytywnie rozczarować. Połączenie kina superbohaterskiego z wojennym wyszło bardzo dobrze, i oby "The Winter Soldier" utrzymał ten poziom, bo wtedy będzie można uznać Kapitana Amerykę za jedyną bezbłędną filmową franczyzę Marvela.

Miejsce 3: "Justice League: War"



Kojarzycie New52? To taka inicjatywa DC Comics, mająca na celu uczynienie ich komiksów przyjaznymi dla nowego czytelnika. Flagowym tytułem owej inicjatywy była na początku właśnie "Justice League", i to na pierwszej historii z tego miesięcznika oparto opisywany film. Film, który poziomem dorównuje komiksowemu pierwowzorowi zawiera wszystkie jego najlepsze momenty (dialogi Batmana i Green Lanterna, Wonder Woman w Waszyngtonie, origin Cyborga), a część nawet rozbudowuje (walka Batmana z Supermanem). Ma on co prawda swoje wady, ale i tak nie przeszkodziły one w zajęciu tak wysokiej pozycji. Ponadto, otwiera on nowy rozdział w animacjach na podstawie komiksów DC i jest dobrym startem dla "świeżych" oglądających.

Miejsce 2: "The Avengers"


Ah, co to było za oczekiwanie: film, który miał połączyć tyle filmów, sytuacja chyba bezprecedensowa w kinie. A przy okazji zatrzeć niezbyt pozytywne wrażenie, które zostawił po sobie "Thor" (bardzo się zgadzam), "The Incredible Hulk" (średnio się zgadzam) i "Iron Man 2" (w ogóle się nie zgadzam). I, co najważniejsze, wyszedł z tego obronną ręką, a nawet bardziej. Niby typowy letni blockbuster, ale za to typowy letni blockbuster naprawdę wysokiego poziomu, zawierający świetne sceny walki i udaną dynamikę drużynową. Poleciłbym, ale pewnie i tak wszyscy go widzieli.

Miejsce 1: "Watchmen"


Tadaam, mamy króla. Chociaż właściwie króla nietypowego, bo ze wszystkich filmów superbohaterskich, ten jest najmniej superbohaterski, a właściwie większość jego pierwszoplanowych postaci to antybohaterowie. Ale właśnie to stanowi o jego sile. W tym filmie udało się wszystko: muzyka, scenariusz, muzyka, aktorstwo, muzyka, wygląd, muzyka, poziom adaptacji, muzyka. To nie tylko najlepszy moim zdaniem obraz o superbohaterach, ale i jeden z najlepszych filmów w ogóle.


Dziękuję wszystkim za uwagę i oczywiście zachęcam do dzielenia się przemyśleniami i własnymi typami w komentarzach. Ponadto mam nadzieję, że dzięki zamieszczeniu tutaj wielu filmów animowanych przekonam Was do obejrzenia produkcji tego typu i pozbycia się mniemania, że to bajki dla dzieci. Do poczytania następnym razem.

1 komentarz:

  1. Watchmen było IMO zupełnie niepotrzebnie upaćkane gore, w komiksie ta przemoc jest prawie bezosobowa. Natomiast zgadzam się w pełni co do Kapitana Ameryki. Spodziewałem się strasznej chały, a twórcy do propagandowego rodowodu postaci podeszli bardzo dojrzale i z humorem. Na sequelu się melduję w kinie :)

    OdpowiedzUsuń