środa, 14 maja 2014

Moja mała biblioteczka, cz.3.

W przedostatniej już części nieformalnego cyklu "Moja mała biblioteczka" napiszę trochę o po pierwsze luźniejszej, a po drugie nieco bardziej przeciętnej części zbioru. Zapraszam.


Canavan Trudi: Trylogia Czarnego Maga, "Uczennica maga", Trylogia Zdrajcy, "Szepty Dzieci Mgły", trylogia "Era Pięciorga"


Autorka, która przez moją siostrę nazywana jest "najpłodniejszą pisarką XXI w.". Co prawda nie siedzę w literaturze na tyle (no dobra, w ogóle nie siedzę), żeby stwierdzić, czy 11 książek wydanych w przeciągu 11 lat to rzeczywiście dużo, ale liczba ta robi wrażenie. A jak jest z jakością?

Po pierwsze, można powiedzieć, że Canavan wybitnie nie lubi ekspozycji. Za prawie każdym razem bowiem książki należące do danego cyklu wyraźnie się poprawiały (wyjątkiem jest Trylogia Zdrajcy, której zakończenia pisane było na kolanie). W przypadku Trylogii Czarnego Maga przy "Gildii Magów" (tom I.) zasypiałem, z kolei przy "Wielkim Mistrzu" (tom III) spać nie mogłem - była to pierwsza książka, którą czytałem przez całą noc, oczywiście na każdy odgłos gasząc światło i udając, że śpię (rodzice nigdy nie byli fanami nocnych aktywności).

Po drugie, w perspektywie ogólniejszej Canavan się niestety opuszcza. Trylogia Czarnego Maga była fajna, "Uczennica Maga" naprawdę znakomita, "Era Pięciorga" już przeciętna (no i cały wielki twist fabularny był do przewidzenia od I tomu), a Trylogia Zdrajcy - zwyczajnie słaba. [Co zaś się tyczy "Szeptów Dzieci Mgły", przyznaję się bez bicia, że kupiłem to dla "Szalonego ucznia" i jeszcze do dzisiaj nie przeczytałem.] W przygotowaniu jest jednak nowa trylogia "Prawo Millenium", które może być dla autorki szansą na odkupienie - znając życie, znajdę ją (trylogię, nie autorkę) pod jakąś choinką.

Na koniec muszę pochwalić Canavan za wprowadzone przez nią "mechaniki" magii, które nieodmiennie mi się podobały. Magie (standardowa i czarna) z cyklu o Kyralii nie były może odkrywcze, ale fajnie przedstawione, i z wypiekami na twarzy odkrywałem kolejne ich zasady i zastosowania. Za to Dzicy i Tkacze Snów zaprezentowani w "Erze Pięciorga" to już mały majstersztyk, zwłaszcza przepełnione nimi dzieje Leiarda.


Paolini Christopher: Tetralogia "Dziedzictwo"


Bardziej znany jako "Eragon", kontrowersyjny cykl młodego autora, który wywołał wiele dyskusji, od przypomnienia nepotyzmu, do zasadności nauki w domu. My jednak pominiemy to wszystko (nawet jeśli się zgadzamy) i zajmiemy się po prostu książkami.

Zacznijmy od "Eragona" i jedynej kontrowersji, jaką tu poruszymy. Nie da się bowiem ukryć, że początek cyklu jest bardzo mocno wzorowany na "Gwiezdnych Wojnach". Jednakże, przynajmniej mnie, mimo że widzę te wszystkie analogie, wcale nie przeszkadzały w lekturze - no bo czy jest coś lepsze, na czym można się wzorować, niż "Star Wars"? Zwłaszcza, że mimo iż książka, nie da się ukryć, jest przeciętna, czytało mi się ją szybko, łatwo i przyjemnie: akcja gna do przodu bez zbytnich dłużyzn, sporo jest opisu świata i zasad w nim panujących (a osobiście bardzo lubię te fragmenty), bohaterów da się lubić, da się im kibicować i da się o nich martwić.

Następnie mamy "Najstarszego", w którym autor odszedł już od innych dzieł, a skupił się na swoim. Osobiście uważam, że przynajmniej tym razem bardzo się to opłaciło, bo to najlepszy tom cyklu. Głównie podobały mi się w nim dwie rzeczy: wydarzenia związane i napędzane przez Rorana, który jak dla mnie jest lepszym protagonistą od Eragona, a po drugie opis relacji panujący między krasnoludzkimi klanami oraz między nimi a resztą świata. Dużą wadą są jednak jak dla mnie elfy, które są idealniejsze niż u Tolkiena i bardziej overpowered niż u Jacksona.

Co do ostatnich dwóch części cyklu, "Brisingr" i "Dziedzictwo", to muszę się przyznać, że niewiele z nich pamiętam, pamiętam jednak, że podobały mi się mniej niż dwie poprzednie, i to na tyle, że raczej nieprędko do nich wrócę (aczkolwiek kiedyś tak, by sobie je wryć w pamięć). Muszę jednak przyznać, że samo zakończenie mi się podobało - lubię, kiedy bohater albo umiera, albo samotnie odjeżdża w stronę zachodzącego słońca, a tutaj mieliśmy właśnie do czynienia z jedną z tych sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz