środa, 23 lipca 2014

HoMM: Życie po "trójce" - cz. 3., czyli VI

Przed nami już ostatni post mini-cyklu poświęconego późniejszym częściom serii "Heroes of Might and Magic". W dniu dzisiejszym szósta odsłona cyklu, który wraz z nią (w celu integracji z resztą, na razie tylko planowanego, uniwersum) zmienił nazwę na "Might and Magic: Heroes". Zapraszam.


Nie przedłużając wstępu, od razu przejdźmy do zalet opisywanej produkcji. Największą z nich jest coś, co mogłoby być uznane za drobiazg, ale co jak dla mnie ma ogromny wpływ na rozrywkę: zmiany w jednostkach. Po pierwsze, zlikwidowano im współczynnik ataku, zostawiając same obrażenia, podczas walki zmniejszane o procentową wartość obrony. Ma to o tyle niebagatelne znaczenie, że wreszcie możemy w prosty i bezpośredni sposób porównać wartość ofensywną naszych poszczególnych oddziałów - interakcja ataku z obroną znacznie to utrudniała. Po drugie, zamiast standardowych siedmiu poziomów wojsk mamy trzy (podstawowy, elitarny i czempioński); jednocześnie, różnice pomiędzy kolejnymi stopniami są mniejsze, przez co nawet te najsłabsze wojska są przydatne nie tylko ze względu na swoje zdolności (jak to było wcześniej), ale i statystyki. Bezpośrednio z powyższego wywodzi się to, że bitwy w części VI są zdecydowanie najlepsze w całej sadze. Świetnie przygotowane frakcje i jednostki pozwalają nam rozwinąć skrzydła jako taktycy, zwłaszcza że poszczególne oddziały potrafią o wiele lepiej wspierać się nawzajem.

Wygląda niepozornie, ale to najlepszy silnik bitewny w całej sadze

Niestety, żeby nie było za dobrze, inny ważny składnik gry jest niezbyt zadowalający. Mowa tutaj o rozwoju herosa. Wszystkiemu winne jest "otwarcie" drzewka umiejętności i fakt, że nie są one losowane przy awansowaniu na wyższy poziom. "Dzięki" temu zróżnicowanie poszczególnych bohaterów dąży do zera - kiedy już wyczaimy najlepsze zdolności, nic nie stoi na przeszkodzie, by zapewnić je wszystkim naszym postaciom, co jednak szybko prowadzi do nudy. Nie rozumiem także skomplikowania używania co niektórych biegłości czy czarów: ok, mamy punkty many, ale jeszcze trzeba przeczekać parę tur na schłodzenie; innych zaś mocy możemy użyć X razy na spotkanie, a czasem wszystko to się łączy - wprowadza to chaos, a przynajmniej jest średnio zrozumiałe. Jedyne, co w rozwoju "szóstkowego" herosa mi się podoba, to promocje w klasie oparte na jego moralności - fajna sprawa, i wreszcie opłaca się puszczać uciekających (oczywiście, jeśli chcemy iść drogą Smoczych Łez).

Brak losowania umiejętności do wyboru w teorii wyglądało dobrze, ale w praktyce się nie sprawdza
 
Wśród tych zalet i wad mamy także do czynienia z kontrowersjami, jednak wbrew pozorom zwykle nie wpływają one zbytnio na rozgrywkę. Po pierwsze, strefy kontroli miast: jasne, można dzięki nim szybciej pozbawić wroga surowców, ale w teorii miało to chyba głównie ułatwiać obronę terytorium - tylko kto będzie uszczuplał armię, żeby obsadzić każdy jeden fort? Po drugie, możliwość pełnej rekrutacji jednostek w jednym z miast: wielka mi nowina, to po prostu dużo szybsze karawany (chociaż fakt, w obronie się sprawdza). Po trzecie, możliwość przekształcanie zdobytych miast w swoje: pomysł fajny, ale za często zmienia się to w wyszarpywanie sobie nawzajem tego samego grodu i bezsensowne przekształcanie go, a później jego utrata przed pełnym wykorzystaniem możliwości, które daje.

Miasto nag może i wygląda ładnie (zresztą, jak każde miasto), ale zupełnie nie pasuje do reszty.

Podsumowując, "Might and Magic: Heroes VI" spodoba się głównie hirołsowym taktykom, gdyż bitwy trzymają wysoki poziom, z kolei nieusatysfakcjonowani będą miłośnicy rozwoju bohatera. Inne zmiany są ciekawe w teorii, ale z praktyką bywa różnie.


Mam nadzieję, że dzięki ostatnim tekstom zachęciłem Was do ponownego lub też pierwszego sięgnięcia po "hirołsów" w innej odsłonie niż uwielbiana "trójka", bo każda ma coś, co do niej zachęca i wyróżnią ją na tle innych gier z serii. Ruszajcie więc do Axeoth lub Ashan, bo spędza się tam czas prawie tak samo dobrze (lub nawet lepiej) jak na Antargichu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz