niedziela, 9 listopada 2014

TOP7: Gry komputerowe, które mam z czasopism

Ludzie, kupujący czasopisma komputerowe robią to z dwóch powodów: jedni - do czytania, drudzy - do grania. Osobiście należę do tej pierwszej grupy, przynajmniej wtedy, kiedy mogę sobie na to finansowo pozwolić, stąd w mojej szafie można znaleźć całkiem sporo "Clicków!" i "CD-Actionów". Oczywiście, w związku z tym mam również mnóstwo dołączanych do obu tych czasopism gier. I chociaż w większość z nich nie grałem lub grałem o dużo za mało, znajdzie się tam kilka moich "prywatnych" perełek - w dzisiejszym poście chciałbym wymienić siedem najlepszych. Zapraszam.




Miejsce 7: "Tony Hawk's Pro Skater 3"


Niegdyś bardzo znana seria, która doczekała się mnóstwa odsłon, obecnie nawet nie wiem, czy jest kontynuowana - jeśli jednak jest, to mam nadzieję, że kolejne części trzymają poziom "trójki". W tę grę po prostu znakomicie się grało, nawet takiemu lamusowi jak ja, który cudem zaliczał kolejne etapy, znając ze dwie deskorolkowe sztuczki. To też jest jednym z powodów tak niskiego miejsca na liście - w końcu frustracja zwyciężyła i grę "porzuciłem". Żeby jednak nie kończyć wadą, jedno słowo: muzyka.




Miejsce 6: "Titan's Quest" i "Loki"


Może wydać się to dziwne, ale nigdy nie lubiłem serii Diablo - zupełnie mnie nie wciągnęła. Co innego Titan's Quest i Loki, które bardzo mi się spodobały, chociaż grałem w oba (zwłaszcza Loki/ego) żałośnie mało. Za tak pozytywną ocenę obu tytułów winiłbym moje dziecięce zainteresowanie mitologią starożytnej Grecji - w Titan's Quest gra ona pierwsze skrzypce, a i w Lokim pełni jedną z głównych ról. Jeśli zaś chodzi o czysty gameplay, to bardziej sobie cenię tę drugą, a to z powodu systemu rozwoju mocy opartego na poświęcaniu magicznych przedmiotów - wreszcie jest coś pożytecznego, co można z nim zrobić.




Miejsce 5: "Disciples: Sacred Lands"


Jaka jest pierwsza gra, przy której z własnej woli zarwaliście nockę? Moją jest właśnie Disciples: Sacred Lands - gra brzydka jak noc, ale niesamowicie grywalna i stanowiąca wyzwanie nawet na normalnym poziomie trudności. W przeciwieństwie jednak do innych gier z tego zestawienia, straciła sporo na jakości: Disciples II bowiem pokazała, że seria może być o wiele lepsza i wprowadziła tyle ulepszeń, że w jedynkę właściwie nie opłaca się grać. Mimo to, Święte Ziemie na zawsze pozostaną w mej pamięci.




Miejsce 4: "Prince of Persia"


Nazwijcie mnie każualem, ale czasem lubię zagrać w coś prostego, zwłaszcza jeśli nie należy to do moich ulubionych gatunków. I właśnie czymś takim jest Prince of Persia z 2008 roku, zwana pieszczotliwie POP08. To kolorowa platformówka (nie dajcie się nabrać na żadne kwalifikacje typu "gra akcji"), w której jesteśmy przez małe światełko prowadzeni praktycznie za rączkę i w której śmierć kosztuje nas jakieś 5 sekund gry, i to bez żadnego zapisywania. Jednocześnie, oglądamy efektowne i efektywne, a przez to bardzo nagradzające, akrobacje głównego bohatera i co jakiś czas musimy wytężyć oczy i głowę, żeby wypatrzyć kolejną znajdźkę i się do niej dostać. Niestety, przy całej frajdzie płynącej z gry, nie mogę zapomnieć i nie wspomnieć o okropnym zakończeniu, które każe nam cały nasz "wysiłek" włożyć sobie w buty, bo i tak nie ma on żadnego znaczenia.




Miejsce 3: "Re-Volt"


Chyba największe zaskoczenie na tej liście, tym bardziej, że szczerze dziwię się, że w ogóle w to zagrałem. Zapewne jednak łaknąłem jakiejś luźnej i zabawnej gry, a takie wydały mi się wyścigi małych autek z radiowym sterowaniem. I miałem rację! Re-Volt jest właśnie taki, jaki można sobie wyobrazić i wymarzyć - zręcznościowy model jazdy, samochodziki o zróżnicowanych parametrach, znajdźki pozwalające przywalić przeciwnikowi rakietką lub rozlać pod jego koła śliski olej, tory w sklepie z zabawkami, muzeum i podobnych lokacjach, a do tego przyjemna muzyka. Chciałoby się jednak, by autka prezentowały bardziej wyrównany poziom, bo w praktyce w każdej klasie jedno całkowicie dominuje.




Miejsce 2: "Legacy of Kain: Defiance"


Ostatnia odsłona serii o najbardziej skomplikowanej fabule wszechczasów, w której chyba pogubili się trochę sami twórcy (sprawa jednego dodatkowego miecza). A przy tym gra, która po prostu rządzi mrocznym klimatem i w której uwielbiam być tak bardzo wampirzy: przechodzić w formie mgły przez kraty i wbijać się w szyję niczego nie spodziewającego się strażnika czy też z dziecinną łatwością rzezać spore grupy żołnierzy. Mogę tylko wyobrazić sobie, jaka to gratka dla tych, którzy grali w poprzednie części Legacy of Kain i którzy wreszcie mogą w jednej produkcji pokierować zarówno Kainem, jak i Razielem - dla mnie bowiem nawet bez sentymentu zabawa była przednia.




Miejsce 1: "Might & Magic: Clash of Heroes"


Co tu dużo mówić: jedna z najlepszych gier, w którą grałem; właściwie, ilekroć o niej myślę, zastanawiam się, czy nie jest lepsza od Heroes of Might & Magic V i nawet teraz nie umiem znaleźć rozstrzygnięcia. To jedna z tych produkcji magicznych: bardzo prosta w założeniach (ułóż trzy jednostki w rzędzie, aby zaatakować lub postawić mur), ale bardzo, bardzo grywalna, na dodatek wymagająca sporego pomyślunku: po rozwiązanie części zagadek musiałem się udać do internetu (*zawstydzony*). Krótko: nie zagrać w Clach of Heroes to wielki błąd.




2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Również w część tych tytułów grałem i jestem przekonany, że nie tylko ja. Aktualnie czekam na informację z https://www.oleole.pl/cms/gk-xbox-series-x.bhtml gdyż zapisałem się na informowanie mnie jak pojawi się tylko konsola Xbox X. W końcu chodzi o to, aby ją mieć tuż zaraz na początku.

    OdpowiedzUsuń