czwartek, 31 grudnia 2015

New 52: Co warto przeczytać?

Ponad pół roku temu, a konkretnie w maju 2015, DC Comics zamknęło swoją linię wydawniczą New 52. Wykreowany w jej ramach świat wciąż jest kanoniczny i kontynuowany, ale kolejne komiksy nie są już oznaczone logo wspomnianej inicjatywy. W większości to oczywiście chwyt marketingowy pozwalający na wprowadzenie #DCYou (ponadto, New niezbyt pasuje do serii mających już 4 lata), ale i tak postanowiłem wypisać tutaj kilka komiksów z New 52, które chciałbym polecić tym, którzy czytają komiksy lub też chcą zacząć to robić. Zapraszam.

Komiksy poniżej wymienione są w kolejności alfabetycznej, nie ograniczałem także ich liczby do zwyczajowej siódemki. Należy także zaznaczyć, że nie czytałem wielu serii z rodziny The Edge i Young Justice (podobno jednak nic nie straciłem), a także tych, w których głównymi bohaterkami są kobiety, stąd lista jest pewnie za krótka o "Wonder Woman". Warto także pamiętać, że nawet jeśli seria jest kontynuuowana po porzuceniu nazwy New 52, polecenia są oparte tylko na okresie od września 2011 do maja 2015.


"Animal Man"

O tej serii już sporo napisałem i sporo nachwaliłem, umieszczajac ją na 1. miejscu wśród najlepszych zakończonych serii New 52. Dlatego też nie będę tego robił podobnie, zamiast tego zapraszając do w/w artykułu.


"Aquaman" i "Aquaman and the Others"

Listę otwierają dwie pozycje z Aquamanem w roli głównej, który dzięki New 52 zmienił się z bohatera, z którego wszyscy się śmieją w bohatera, którego wszyscy szanują. Obna komiksy na pewno zadowolą miłośników "Indiany Jonesa", gdyż poza bijatykami mamy tu także odkrywanie sekretów starożytnej Atlantydy czy magiczne artefakty. Niemnej ciekawa jest obsada drugoplanowa ze szczególnym uwzględnieniem dziewczyny głównego bohatera Mery (w zasadzie, pierwszy z wymienionych tytułów powinien brzmieć "Aquaman and Mera"), Prisoner-of-War (mimo wszystko, bardzo zmarnowany koncept) i The Operative.


"Batman"

"Batman" jest komiksem pod jednym względem wyjątkowym: w zasadzie przez cały czas jego trwania pisze go jeden człowiek (Scott Snyder) i rysuje drugi (Greg Capullo), dzięki czemu opisywana seria jest bardzo spójna pod względem klimatycznym i artystycznym - a także spójna pod względem wysokiej jakości scenariusza niezależnie od tego, czy mowa jest o walce z Court of Owls, czy nowej wersji pierwszych tygodni działalności Mrocznego Rycerza, czy kłopotach z jeszcze bardziej niebezpiecznym niż zwykle Jokerem.


"Batman and Robin" i "Batman, Incorporated"

Dwa komiksy skupiające się na współpracy Batmana z Robinem, którym obecnie jest syn Bruce'a Wayne'a i najlepszy element obu tytułów, Damian: z jednej strony krnąbny 8-latek, mający nieco inne spojrzenie na skuteczną walkę z przestępczością, a z drugiej rozdarty wewnętrznie dzieciak, chcący za wszelką cenę dorównać ojcu. Oprócz standardowej akcji komiks ten dostarcza sporo wzruszeń, a 4. tom "Batman i Robin" to idealny przykład tego, jak prowadzić bohaterów pod względem psychologicznym.


"Earth 2"

Przez długi czas mój ulubiony komiks. Przede wszystkim, chyba ze wszystkich wydanych pozycji, ten jest najbardziej przyjazny dla nowych czytelników: nie ma swojego odpowiednika sprzed restartu (postacie noszą jedynie te same imiona, co wcześniejszy mieszkańcy Ziemi-2), więc opowiada świeżą historię oraz jest w zasadzie całkowicie samodzielny (przez większość czasu wszystko rozgrywa się na łamach wyłącznie jednej serii). Jest to także w istocie komiks światowy: chociaż oczywiście USA odgrywa tu główną rolę, herosi i postacie drugoplanowe pochodzą z bardzo różnych stron świata (np. dowódca World's Army jest hindusem, a Dr Fate Egipcjaninem). Sami bohaterowie także są ciekawi i nawet do tych już znanych autorzy podeszli w świeży sposób (np. The Flash swoje moce otrzymał od Merkurego, nowy Batman jest rzeczywiście oryginałem). Jeśli miałbym polecić wyłącznie jeden komiks, byłby to zapewne ten.

Wydarzenia z "Earth 2" kontynuowane były jeszcze w ramach New 52 w "Earth 2: World's End" i "Covergence" (oba mierne), a obecnie w "Earth 2: Society" (jeszcze nie ruszyłem).


"The Flash"

"The Flash" dostał się na tę listę rzutem na taśmę dzięki dwóm ostatnim historiom w nim zawartym: "History Lessons" i "Out of Times", które wprowadziły do panteonu antybohaterów tego bohatera... jego samego z przyszłości! Wcześniej był to komiks nazwijmy to wyższy przeciętny, ale za to charakteryzował się pięknymi rysunkami Francisa Manapula (później jego obowiązki przejął Breth Booth, który jest dobry, ale umie narysować tylko kilka twarzy, więc wiele postaci różni się tylko fryzurami, a i to nie zawsze). Seria warta uwagi także ze względu na popularność świetnego serialu o tym samym tytule, który na szczęście jest tworem całkowicie odrębnym.


"Green Arrow"

Idealny przykład na to, jak ważny w komiksie jest tzw. zespół kreatywny. "Green Arrow" zaczynał się jako komiks gorszy od serialu "Arrow", a potem nadeszły czasy Jeffa Lemire'a i Andrei Sorrentino, którzy dzięki świetnemu scenariuszowi, zmianom w mitologii postaci i niesamowitym rysunkom podnieśli jej poziom naprawdę wysoko. Tak więc jeśli chcecie poznać przygody Olivera Queena, zacznijcie od numeru 17/tomu 4, a na pewno się nie zawiedziecie. (Co prawda w/w duet odchodzi wraz z numerem 34, ale historia w 35-40 też jest całkiem w porządu.)


"Green Lantern"

W ostatnich latach, za sprawą głównie Geoffa Johnsa (ale i Paula Tomasiego i Tony'ego Bedarda), "Green Lantern" stał się jednym z najważniejszych i najlepiej sprzedających się tytułów wydawnictwa i to na tyle, że ludzie zaczęli twierdzić, że Hal Jordan zajął miejsce Wonder Woman w Wielkiej Trójce DC. Co prawda, w New 52 ta ostatnia była chwalona bardziej niż GL, ale to nie oznacza, ze komiks o przygodach tego ostatniego stał się zły - wręcz przeciwnie, to znakomita lektura, zarówno mza czasów Johnsa, jak i Vendittiego. Zresztą, ja nie lubię kosmicznego zakątka DC, a bardzo mi się podobało, a to już o czymś świadczy. Szkoda tylko, że ani "Green Lantern Corps", ani "Green Lantern: New Guardians" nie prezentowały tego samego poziomu, chociaż ze względu na liczne crossovery, sporo ich numerów trzeba będzie przeczytać, by zrozumieć "Green Lanterna".


"Justice League 3000" i "Larfleeze"

Dwa tytuł z zupełnie innej bajki, które łączy jednak zespół scenarzystów (Keith Giffen i JM DeMatteis) i jest to powiązanie, które w zasadzie jest tutaj kluczowe. Obie bowiem serie są jednymi z nielicznych w ofercie DC, które skupiają się na... komedii! Zwłaszcza druga z wymienionych jest typowo komediowa, bo jednak "JL 3000" (opowiadająca o przygodach nieco... innej Ligii niż zwykle) zawiera też bardziej poważne wątki, ale i tak będziemy przy jej lekturze ryczeć ze śmiechu. Gorąco polecam, tym bardziej, że obie serie trzymają się nieco na uboczu i nie dostępują tylu pochwał, na ile zasługują.


"Red Hood and the Outlaws"

Komiks ten to moja tzw. "grzeszna przyjemność" - niby nie jest tak dobry, jak pozostałe tutaj, ale czyta mi się go znakomicie i naprawdę przywiązałem się do tytułowego zespołu, nawet jeśli uważam, że Starfire pasuje do Red Hooda i Arsenala jak pięść do nosa. Dodatkową zaletą serii jest to, że przez długi czas rysował ją Kenneth Rocafort, mój ulubiony komiksowy ilustrator, a ciekawostką, że pisał Scott Lobdell, czyli jeden z najgorszych scenarzystów, który m.in. koncertowo zepsuł w New 52 "Supermana" (o czym świadczy m.in. to, że żaden tytuł z nim związany nie znalazł się na tej liście).


"Red Lanterns"

Jedyny tytuł z kosmicznego zakątka DC, który zdołał dorównać poziomem "Green Lanternowi", zwłaszcza za czasów Charlesa Soule'a, który odebrał przywódcztwo nad Czerwonymi jej (z braku lepszego słowa) założycielowi, Atrocitusowi, i złożył je w ręce byłego/obecnego Zielonemu Latarnikowi Guyowi Gardnerowi (chociaż run Miligana też nie był zły). Brutalne walki, dysfunkcjonalne osobowości i czarny humor - to wszystko można znaleźć w tej serii, tak więc łagodnym i delikatnym czytelnikom dziękujemy.


"StormWatch"

Najlepsza (chociaż nie było to trudne) seria z dawnego Wildstormu. Na początku zdawała się trzymać w ręku wszystkie atuty: drużyna potężnych, a jednocześnie ciekawych bohaterów, która nie boi się pobrudzić sobie rąk powinna być prostym przepisem na sukces, pogrzebały go jednak problemy wewnętrzne (o czym świadczy częsta rotacja autorów udanych historii) i dziwne decyzje edytorów (tak jak wyrzucenie w pewnym momencie większości bohaterów i ich przygód do kosza i zastąpienie ich nowymi, nie tak ciekawymi herosami). Jeśli miałbym wskazać zakończoną serię, która zasługuje na drugą szansę, byłaby to właśnie ta (tym bardziej, że drużyna parę razy została wspomniana lub nawet się gościnnie pojawiła, a jeden z jej członków, Midnighter, otrzymał nawet niedawno własną serię).


"Swamp Thing"

Seria, która wysoki poziom jest dla mnie największym zaskoczeniem. Czy przygody roślinnego stwora, będącego strażnikiem całej ziemskiej flory mogą być dobre? Mogą, i to bardzo! "Swamp Thing" to znakomity, a przy tym bardzo oryginalny komiks, wypełniony ciekawymi postaciami i dziwnymi zdarzeniami - idealny, by odpocząć od taniego superbohaterstwa. Mimo że cały zespół twóców wzniósł się na wyżyny, osobiście pochwaliłbym zwłaszcza kolorystów serii z Mathew Wilsonem na czele, którzy wykonali świetną robotę, czyniąc komiks tak Zielonym, jak tylko można.


Na koniec lista tytułów, które nie są może najlepsze, ale które także zasługują na uwagę:

  • "Batman Eternal" - naprawdę znakomity tygodnik o Batmanie i jego sprzymierzeńcach. Szczerze mówiąc, powinien znaleźć się na głównej liście, ale postanowiłem ograniczyć ją tylko do ongoingów.
  • "Batman/Superman" - gorszy od solowych przygód Batmana, ale o niebo ciekawszy od solowych przygód Supermana.
  • "Grayson" - szpiegowski komiks o przygodach byłego Nightwinga. Powszechnie chwalony i całkiem wciągający, ale przeszkadza częste wrzucanie nas w środek akcji bez żadnych wyjaśnień.
  • "Frankenstein, Agent of S.H.A.D.E." - moim zdaniem Franek to jedna z najbardziej charyzmatycznych postaci w asortymencie DC. Komiks o jego przygodach nie jest wybitny, ale całkiem niezły, a paskudne w innym wypadku rysunki doskonale do niego pasują.
  • "Justice League" - naprawdę dobre są jedynie tomy 1. i 6., ale nie znać Justice League, to jak nie znać DC Comics.
  • "Justice League Dark" - przygody herosów z magicznego zakątka DC. Seria miała wzloty i upadki (to ostatnie to głównie "Blight"), ale ogólnie warto się nią zainteresować, zwłaszcza że względu na kapitalnego w pierwszych 3 tomach Constanitne'a.
  • "Justice League of Amnerica" - krótka seria, będąca jedynie wprowadzeniem do "Forever Evil". Szkoda, bo drużyna Najniebezpieczniejszych Herosów Ziemi miała spory potencjał. Niedawno wypuszczono tytuł o tym samym tytule, ale o przygodach głównej Ligii.
  • "Justice League United" - twór, który zastąpił "JLA". Pierwszy tom był przeciętny, drugi całkiem dobry, a ogólnie jest nieźle. Z tego, co kojarzę, po New 52 zmienia się w coś w rodzaju "Justice League Unlimited".
  • "Phantom Stranger"/"Trinity of Sin: Phantom Stranger" - kontrowersyjny komiks ze względu na danie Strangerowi originu, którego wcześniej nie miał, a który moim zdaniem jest kapitalny. Charyzma głównego bohatera wystarczyła do "Blightu" wyłącznie, później znaczna obniżka formy.
  • "Resurrection Man" - tutaj mamy przede wszystkim znakomity koncept bohatera, który po każdej śmierci zmartwychwstaje z nowymi mocami. Sam motyw po pewnym czasie staje się nieco męczący, ale komiks i tak warty uwagi.
  • "Suicide Squad" - całkiem dobry komiks o bardzo złych ludziach. Jest też "New Suicide Squad", ale go nie czytałem.
  • "Superman/Wonder Woman" - bardzo chwalony miesięcznik o przygodach najpotężniejszej pary DC, który musiał walczyć z wielkimi uprzedzeniami co do przedstawionego romansu. Mnie jednak podobał się średnio, mimo że uważam, że związek tej dwójki jest o wiele logiczniejszy niż łączenie Sups'a z Lois Lane.
  • "Talon" - mistrz ucieczek i jedyny człowiek, który uciekł Court of Owls w akcji. Pierwszy tom bardzo mnie wciągnął, ale drugi to już nie to.

1 komentarz:

  1. In terms of major differences with its original, Love Aaj Kal watch online offers a much more polished interface that is constantly being improved via updates, making usage much more practical and comfortable in almost every sense.
    Love Aaj Kal watch online
    Mukherjee Dar Bou watch online
    Super Sketch watch online
    12 O'Clock watch online
    Fittrat watch online
    Baarish watch online
    BOSS: Baap of Special Services watch online
    Super Sketch watch online
    Booo: Sabki Phategi watch online

    OdpowiedzUsuń